Była tu długo cisza ze względu na to, że główna uwaga skupiła się na budowie żółtej. W związku z wyjazdem na Areu9ted? postanowiłem coś tam ruszyć przy czarnej. W końcu dostałem motywacji na spasowanie tyłu, wpadły dystanse 1,5 cm, wycięliśmy trochę budy pod sierpami, a same sierpy zostały mocno wyszlifowane. Chyba wyszło całkiem spoko

Glebienie przodu było 3 etapowe. Najpierw wyleciały odboje, ale uznaliśmy, że nadal jest za wysoko. Po skręceniu gwintu na sam dół okazało się, że coś wali o budę. Po krótkiej inspekcji wyszło, że drążek kierowniczy uderza o podłużnicę, więc w ruch poszła szlifierka. Po podcięciu podłużnic okazało się, że nadal coś wali, a konkretnie, to że amor dobija do talerzyka. Jako, że miałem już za mało czasu na ogarnięcie jakichś sensownych odbojów, a mocno obcięte fabryczne nic nie pomagały, to koniec końców uznaliśmy, że najrozsądniej będzie zrobić tak, żeby amor cały czas był dobity. Dlatego na Areu9ted przednie sprężyny pojechały w bagażniku :mrgreen: Trochę trzęsło, kilka razy Corsa oderwała się od ziemi, ale ogólnie pojechałem i wróciłem i wszyscy żyją

Teraz będę ogarniał jakieś odboje i włożę sprężyny z powrotem, bo jednak jazda na codzień po Łodzi na sztywno jest nieco irytująca

Najpierw jednak muszę przyjrzeć się cewce, wtryskom i sondzie, bo mam nowe świece i kable, zaczęły mocniej wypadać zapłony i poniżej 2 - 2,5 tysiąca strasznie muli.
