Auto jak na swoje lata jest strasznie przerdzewiałe-tzn.nie ogniska-chociaż się zdarzają,ale takie rdzawe naloty.A wszystko przez to,że gdy kupiłem auto-nie było nadkoli a auto nigdy nie było konserwowane-goła blacha fabryczna!!!!
Napisze co robiłem,może sie komuś przyda:
(Trzeba wyczaić kiedy jest dobra pogoda-żeby było sucho na drodze, jechać ma myjnie i umyć podwozie a następnie najlepiej,żeby auto chwilę postało i wysłchło po czym szybko i "sucho" jechać do garażu z kanałem)
1.Wywiliłem wszystko ze środka,oprócz deski rozdzielczej,aby swobodny dostęp do podłogi,progów i bagażnika.
2.Wymontowanie błotników i lamp,demontaż kół - nadkoli niemiałem i to był poważny błąd poprzedniego właściciela.
3.Wymontowanie zbiornika paliwa,tłumików,katalizatora i wszelkich blach osłonowych.
4.Dokładne oczyszczenie zbiornika paliwa - żmudna robota bo dużo zakamarków i raczej z wiadomych przyczyn niemożna sobie pomóc elektronarzędziami.Oczywiście przed tą czynnością należy zabezpieczyć wszelkie wężyki i złącza elektryczne.
5.A teraz to co zeszło mi wczoraj do 3 nad ranem

Podczas czyszczenia spodu w miejscu nóg pasażera wypadła mi dziura,więc wyciąłem "chorą blachę"-taki kawałek 3x7cm,oczyściłem dokładnie to miejsce,pomalowałem podkładem,wyciąłem większy kawałek blachy i wyprofilowałem go tak aby pasował.Następnie przynitowałem blaszkę,ALE na kleju-epidian-tak żeby wypłynął spod blaszek,po przyklepaniu nitów pomalowałem wszystko podkładem.Wszystko wyszło bardzo dobrze,jeszcze pewnie od spodu zaszpachluje,żeby woda nigdzie na złączach nie stała.
Narazie doszedłem do tego etapu,jak będe miał siły to może jeszcze coś dopisze.