Corsa zgasła raz, ale odpaliłem. Gaśnie drugi raz, odpala. Trzeci i następne - już różnie z tym bywa. Ogółem gaśnie bez powodu, wstrząsy nie robią na niej żadnego wrażenia. Potrafi zgasnąć przy na równiutkiej drodze, a po 2 sek. załapać i jedzie dalej jak gdyby nigdy nic. Jestem pewien, że to kwestia układu zapłonowego, pytanie tylko co padło? Generalnie sprawa ma się tak, że gdy auto traci zapłon podczas jazdy, to obrotomierz od razu spada do zera. Z tego co wiem, to obrotomierz jest podpięty pod komputer, czyli można od razu odrzucić kwestię cewki WN, przewodów, świec itd. Z tego co wywnioskowałem ze schematów, to sygnał do cewki zaczyna się od czujnika halotronowego i wędruje poprzez komputer i wzmacniacz sygnału. Potem cewka, przewód WN, palec zapłonowy i kopułka, a na końcu kolejno przewody WN już bezpośrednio do świec.
Teraz tak - jeśli dobrze myślę, to uszkodzony może być tylko komputer bądź czujnik halotronowy. Ewentualnie jakieś przewody między nimi.
Macie jakieś sugestie lub zastrzeżenia co do moich wywodów? Będę wdzięczny za cokolwiek
![Smile :)](./images/smilies/smile.gif)
Jeszcze mi się przypomniało, że gdy kupowałem tą Corsę (w maju b.r. czyli ponad 20 tys. km temu) , to poprzedni właściciel coś wspominał, że mechanik mu wymieniał niedawno czujnik halotronowy. Z tym, że nawet jeśli zrobił to tuż przed moim zakupem i np. coś schrzanił, to wątpię, żebym przejechał po tym te 20 tys. km :|
No i na koniec jeszcze jedno pytanie: jeśli to czujnik, to czy taki czujnik trzeba kupić nowy (bo jest to element, który w tych autach potrafi się zepsuć), czy mogę spokojnie szukać używanego oryginału?
Będę wdzięczny za pomoc
![Smile :)](./images/smilies/smile.gif)
Zapomniałem dodać. Corsa A 1992r. Silniczek to C14NZ
![Smile :)](./images/smilies/smile.gif)