STELMI graty miejsca i pucharu. TT to całkiem zwinne auto
Napęd w takim TyTy to niestety największe rozczarowanie. Haldex I gen to fajna sprawa ale tylko przy ruszaniu, przy wpadaniu w poślizg to moim zdaniem dosc "niebezpieczne" rozwiązanie. Działa on z mocno zauważalnym opóźnieniem. Dołacza tylna os nie wtedy kiedy my byśmy chcieli tylko dopiero wtedy jak juz tego zdecydowanie bysmy nie chcieli. Mianowicie wyobraźmy sobie, ze lecimy ogniem przez jakis łuk. Jest jakos tak sliskawo i auto zaczyna wyjeźdzac przodem jak każda normalna przednionapedówka. Odpuszczamy troche gaz i dokrecamy chcac naprowadzic auto na własciwy tor. W pierwszym ułamku sekundy jest mysl: " zaraz mamy quattro, dołaczy się tył i pomoże wiec nie trzeba odpuszczać". No ale nic takiego się nie dzieje a auto dalej wali w zewnętrzna zakretu, a tam np drzewo, kraweznik, słupek czy inne dobrodziejstwo. No więc jednak odpuszczamy i dokrecamy kiere. Auto reaguje zaczyna wracać i własciciwe juz nie potrzeba nam quattro a wtedy Haldex przypomina sobie: "hej, chyba jakas chwile temu uslizgneły się przednie koła, przeciez jestem tu po to, zeby sie w takich sytuacjach załaczac". No to bec i się załacza. Tyle tylko, ze my własnie mamy kiere dokrecona do wewnetrznej zakretu a siła odsrodkowa działa na zewnatrz. Jak walimy ogniem i w takim momencie dopnie sie tył to krecimy efektownego pirueta waląc tym razem w wewnetrzna. Więc trzeba sie do tego przyzwyczaic i wyczuc moment kiedy Haldex się dopnie i z wyprzedzeniem załozyc kontre, albo miec silne nerwy i jaja ze stali i liczyć, ze sie dopnie zanim pocałujemy drzewo. Na zupełnie śliskiej nawierzchni, jak śnieg jest troche lepiej bo opóźnienia nie czuc aż tak bardzo, ale tez trzeba się przyzwyczaić. Jest na to naturalnie rozwiązanie, czyli kontroler Haldexa od ECU Master, ale to juz inna inszośc.